Autor: Marek Krajewski
Tytuł: W otchłani mroku
Wydawnictwo: Znak
Na książkę
Marka Krajewskiego natrafiłam zupełnie przypadkiem, gdy już znudzona literaturą
o tematyce miłosnej poszłam po radę do przyjaciółki. Ona długo nie myśląc sięgnęła
do regału z książkami i wyciągnęła „W otchłani mroku”, dodając tylko, żebym
uważała, bo autor piszę dość mrocznie. Jakież było moje zdziwienie, gdy
usłyszałam dokładnie taką samą opinię, wypływającą z ust pani magister od
angielskiego odnośnie mroczności tych powieści. Jednakże zaryzykowałam i myślę,
ze nie mam czego żałować.
„W
otchłani mroku” to książka pisana na wielu czasoprzestrzeniach i poruszająca
dwie tematyki. Najpierw mamy historię mężczyzny, który w pewien sposób ucieka
od widoku starszego profesora. Następnie wprowadzona jest bohaterka, której
tenże mężczyzna opowiada historię z 1946 roku. Historię byłego lwowskiego
komisarza, Popielskiego, prowadzącego początkowo śledztwo w sprawie UB, by
następnie zająć się gwałtami na młodych kobietach.
Jest to
przede wszystkim, jak już pisałam i z czym się zgadzam, bardzo mroczna powieść.
Zło wypływa z niej w każdym słowie, by zamienić się na opis czynów, jakich
dokonują mężczyźni na młodych kobietach. Można zauważyć w niej, jak bardzo
pewni ludzie w swych popędach przypominają zwierzęta, do jakich bestialskich rzeczy
są zdolni, by zaspokoić swoje potrzeby. Niestety, w powieści pokazana jest
również znieczulica społeczna, bezmyślność ludzka, głupota i brak
człowieczeństwa.
„Życie jest złe, a my zostaliśmy w nie
wrzuceni. My wszyscy: wy, ja, a nawet mordercy Jasi! Jesteśmy ofiarami życia!
Nie mamy jednak wyjścia, musimy tkwić w naszej egzystencji, choć jest ona
absurdalna! Jakkolwiek by jednak była absurdalna, to i tak jest lepsza od
śmierci!”
Dwie
historie toczą się równocześnie i zacierają wzajemnie. Z jednej strony widzimy
postaci dwóch filozofów, którzy walczą o swoje teorie. Z drugiej strony całe te
walki napędzane są gwałtami na młodych i niewinnych dziewczynach. Jednakże owe
historie się wzajemnie napędzają i nie mogłyby bez siebie istnieć.
„Natomiast ja do końca życia będę pamiętać o
otchłani filozofów”
Zauważyłam
również bardzo ciekawą rzecz, co do tej książki. Każdy podrozdział z 1946 roku
pisany jest inną czcionką, by w ten sposób zaznaczyć z czyjej perspektywy jest
on ukazywany. Dlaczego? Ponieważ mamy tam dwóch różnych narratorów, tj.
Popielskiego piszącego swój pamiętnik w pierwszej osobie, oraz narratora
wszechwiedzącego w trzeciej osobie liczby pojedynczej.
Spodobało
mi się również to, że autor na samym końcu podaje informacje odnośnie
dokładniej daty ukończenia powieści. Mamy również w książce zawarte posłowie, w
którym dokładnie wytłumaczony jest „sens” całej książki oraz to, dlaczego w
ogóle została napisana.
Po
przeczytania całej powieści od razu można zauważyć jak bardzo inteligentny jest
autor i jak ogromną wyobraźnie posiada. Ja z pewnością nie poprzestanę na tej
jednej książce Krajewskiego i już dzisiaj „biorę się” za kolejną. Serdecznie
polecam każdemu, kto jeszcze nie czytał!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz