wtorek, 29 września 2015

Co u mnie nowego? #3

Cześć!
Jest wtorek, a ja witam Was w kolejnej serii "Co u mnie nowego?".


W tym tygodniu w moim życiu zaszły ogromne zmiany! Przeprowadziłam się właśnie do akademika i znów wracam na moje ukochane studia! Trochę trwało, zanim doprowadziłam wszystko do jakiegokolwiek ładu. Szczerze mówiąc ciężko jest zostawić wszystko w domu, spakować parę walizek i zacząć jakby życie na nowo. Człowiek jednak przyzwyczaja się do pewnego trybu życia i z czasem dziwnie jest się przestawić. Dlaczego tak piszę? W poprzednim tygodniu głównie opiekowałam się swoją chrześnicą, ale nie narzekam!
A dziś? Dziś siedzę w pokoju w akademiku, piję kawę i za chwilę idę czytać książkę!
W sprawie książek, to u mnie nic nowego, dalej czytam "Ogród księżycowy" Agnieszki Krawczyk. Później zamierzam wziąć się za jakiś romans, albo może powieść Sparksa...? Sama nie wiem.

W ostatnią sobotę byłam na oficjalnym dniu DKMS, by móc się zarejestrować jako potencjalny dawca komórek macierzystych. Już od dawna chciałam to zrobić, jednak nie miałam okazji, a pakiet rejestracyjny nigdy do mnie nie przyszedł. Myślę, że na prawdę warto się zarejestrować w bazie potencjalnych dawców, ponieważ zawsze jest szansa, by komuś pomóc. Jeśli ktoś ma okazję, to polecam również udanie się na dzień dawcy, organizowany czasami w niektórych miastach (ostatnio w Stargardzie Szczecińskim!.
Jeśli ktoś chciałby się zgłosić przez stronę internetową, należy najpierw wypełnić formularz zgłoszeniowy, podać swój pełen adres i czekać na pakiet rejestracyjny. Razem z pakietem rejestracyjnym przychodzi nam patyczek, którym robimy wymaz wewnętrznej strony polika i wysyłamy do Fundacji. Później już czekamy na telefon, w razie jakby znalazł się dla nas bliźniak genetyczny, któremu moglibyśmy pomóc.

Sprawa troszeczkę inaczej wygląda na dniu DKMSu. Najpierw podchodzimy do jednej z osób współpracujących z Fundacją, podajemy swoje dane. Mi osobiście wytłumaczono na czym polega bycie dawcą, w jaki sposób pobierane są komórki macierzyste, oraz kilka razy spytano, czy na pewno chcę nim zostać. Na sam koniec dostałam mały pojemniczek, do którego pobrano mi krew. Zajęło to zaledwie kilka minut, a kto wie, może komuś kiedyś pomogę.

Więcej informacji można oczywiście uzyskać u źródła, czyli na stronie internetowej Fundacji (>klik<).

W tej serii to już tyle. Zachęcam do czytania mojego bloga.
Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz